Starocie – bo młodsze już nie będą!

W świecie pełnym nowoczesnych gadżetów i technologicznych cudów, jest coś, co przyciąga nas do rzeczy, które mają więcej lat niż niejeden domorosły kolekcjoner. Antyki! Tak, te starocie, które widziały więcej niż połowa mieszkańców współczesnego świata. Czemu je kochamy? Może dlatego, że mają duszę? A może dlatego, że stojąc w kącie pokoju, dają nam poczucie, że ktoś inny już miał większy bałagan w życiu?

Weźmy taki antyczny fotel. Na pierwszy rzut oka – nic specjalnego. Wygoda? Cóż, może dla kogoś, kto żył w XIX wieku i siedział tam z godnością. Ale teraz? Próbujesz usiąść i poczuć się jak lord, a jedyne, co czujesz, to trzask sprężyn i cichy szept fotela: „Nie jestem już tym, kim byłem...”. No cóż, każdy z nas się starzeje.

Chandeliers – bo lampa z Ikei to jednak nie to samo. Wiesz, co myśli taki zabytkowy żyrandol, patrząc na nowoczesne oświetlenie? „Ach, te współczesne lampki... One nawet nie wiedzą, co to znaczy być królewskim”. Prawda, że są w tym pewne aspiracje? Kiedyś takie żyrandole rozświetlały sale balowe, a teraz? Oświetlają twoje stylowe mieszkanie, które… no cóż, może jeszcze nie widziało balu, ale jest na pewno przygotowane na wieczorny maraton seriali.

A co z porcelaną? Tak, tą porcelaną, której boisz się dotknąć, bo wiesz, że jak tylko na nią spojrzysz, to magicznie wyleci ci z rąk i zamieni się w milion kawałków. Te filiżanki, które wyglądają, jakby miały za chwilę powiedzieć: „Daj nam spokój, już wystarczy tego picia kawy. My tu odpoczywamy od XVIII wieku!”

Krótko mówiąc, antyki to przedmioty, które przetrwały próbę czasu. To nie tylko stare rzeczy – to historie, które nie boją się trzaskających sprężyn, zarysowanych powierzchni i delikatnych napraw. Bo starocie może nie będą już młodsze, ale na pewno będą ciekawsze niż cokolwiek z katalogu nowoczesnych trendów!

I zapamiętaj: Starocie są jak wino – im starsze, tym lepsze… chyba że to akurat fotel, bo wtedy lepiej nie siadać zbyt gwałtownie.